wtorek, 5 maja 2020

"Była sobie rzeka" Diane Setterfield

Na tę książkę czekałam długo, czy jednak było warto? Miałam co do niej duże wymagania, bo poprzednia książka autorki "13 opowieść" jest moją ulubioną.
I powiem tak, książka dała radę, chociaż nie przebiła tej mojej ulubionej, ale jednak autorka pisze swoje historie tak, że ciężko się oderwać.


Kiedy zaczynasz czytać tę książkę to wchodzisz do zupełnie innego świata, magicznego świata, gdzie panują inne zwyczaje, ludzie mówią innym językiem, inaczej się zachowują.. Ta historia płynie swoim nurtem, bez pośpiechu, bez zbędnego ciśnienia. Tu wszystko jest tajemnicze, inne, niecodzienne. Losy ludzi przeplatają się, uzupełniają, każdy ma tu do odegrania swoją ważną rolę.
Wszystko co się tu wydarzy ma swój początek w gospodzie "Pod łabędziem", gdzie spotykają się ludzie, by napić się, a przy okazji przekazują sobie z pokolenia na pokolenie różne historie, które zawsze mają ziarenko prawdy. Pewnego wieczoru do gospody wchodzi zakrwawiony mężczyzna z małym dzieckiem na rękach... On pada nieprzytomny, a dziecko niestety nie oddycha... Jednak tej nocy wydarzy się cud i dziewczynka ożyje... Co tu się wydarzyło? Co stało się mężczyźnie i dziewczynce? Czy dziewczynka naprawdę nie żyła? Czy doszło tutaj do cudu? Jak ta historia potoczy się dalej?
Opowieść jest wymagająca, wymaga ona od nas całkowitego skupienia, wątki przeplatają się wzajemnie i czasami można się pogubić. Jest to piękna historia, pełna cudów, wzruszeń, ale jednocześnie opowiada o tęsknocie, stracie, jest  pełna rozpaczy i lęków.
Autorka potrafi stworzyć magiczny, a wręcz baśniowy klimat, w którym człowiek chce się całkowicie zatracić. Może to nie jest książka na jeden wieczór, może nie odnajdziemy tutaj scen, które rozbawią nas do łez, ale dostaniemy za to powieść po której zastanawiamy się czy to co tu się wydarzyło to sen czy jawa. Historia przepełniona jest metaforami i symbolami, fabuła oryginalna, a styl autorki nie do podrobienia.
Jednym słowem polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz