niedziela, 17 lutego 2019

24/2019 Vox- PRZEDPREMIEROWO!!!

"Czasami kreślę na wewnętrznej stronie dłoni niewidzialne litery. Podczas gdy Patrick i Steven porozumiewają się, poruszając językami, ja do mówienia używam palców. Krzyczę, lamentuję i przeklinam, rozpamiętując to, co Patrick określił słowami: "jak było"."

Pierwsza dystopia za mną, "nigdy nie mów nigdy" tutaj u mnie się sprawdziło. Zawsze twierdziłam, że nie przeczytam nic z literatury fantasy, a tu proszę książkę wręcz pochłonęłam. Nie wiem może było to spowodowane tym, że jestem logopedą i temat afazji jest bliski moim zainteresowaniom, a może po prostu zaciekawiła mnie ta historia. 
Historia i wizja autorki jest wręcz przerażająca, czasami gdy wyobrażałam sobie niektóre sceny miałam aż gęsią skórkę jak podczas oglądania horrorów. 

"Za kilka lat obudzimy się w całkiem innym świecie, jeśli nie zrobimy nic, żeby to zmienić. Ci zasrańcy z pasa biblijnego, którzy rosną w siłę w Kongresie, i banda żądnych władzy chłoptasiów, mają dość słuchania, że powinni być bardziej wrażliwi."

Pewnego dnia amerykański rząd wydaje dekret, którym skazuje połowę społeczeństwa na milczenie. Kobietom wolno wypowiedzieć tylko 100 słów dziennie. Ale to dopiero początek. Wkrótce wszystkie kobiety tracą prawo do wykonywania zawodu. Ich córki już nie mogą uczyć się czytać i pisać. Rząd zamyka im usta. Od tej pory- choć przeciętny człowiek wypowiada 16 tysięcy słów dziennie- im nie wolno powiedzieć więcej niż sto. Ale to nie koniec tej historii. Doktor Jean McClellan większość życia poświęciła badaniom naukowym, a politykę i protesty zostawiła innym. Teraz musi ważyć każde ze stu słów. Rządowy dekret jest dla niej nie do przyjęcia. Coś takiego nie mogło się wydarzyć! Nie w Ameryce! Jean McClellan uświadamia sobie, że musi stanąć w obronie wszystkich skazanych na milczenie kobiet, jeśli sama chce odzyskać swój głos.

"[...] czy jako ginekolog czerpie z seksu większą przyjemność niż inni, czy rozprasza ją medyczny aspekt tej czynności. Czy leży tak sobie i myśli, że właśnie teraz jej pochwa rozszerza się i wydłuża, teraz łechtaczka chowa się pod kapturkiem,  a teraz ściany pochwy kurczą się rytmicznie co osiem dziesiątych sekundy."

Główna bohaterka często mnie irytowała, nie bardzo się polubiłyśmy,ogólnie każdy z bohaterów tej książki gdzieś zalazł mi za skórę. Mało tutaj psychologicznej strony postaci, nie poznajemy ich dogłębnie, wręcz można rzec, że prawie w ogóle ich nie poznajemy, po prostu wiemy, że są.Tak jakby nie było na to czasu, bo są inne ważniejsze kwestie do opisania. Autorka często powołuje się na naukowe teorie i podręcznikowe wyjaśnienia i to akurat jest to dla mnie na plus. 

Do połowy książkę czytało mi się naprawdę sprawnie i przyjemnie, natomiast druga część szczególnie już końcówka była dla mnie za bardzo przerysowana, już za bardzo poszła w stronę fantasy.
Chciałabym więcej coś napisać, ale boję się, że mogę spalić książkę, a tego bym nie chciała. 
W każdym bądź razie czytając tę powieść czasami przelewały się przeze mnie fale złości, strachu, niedowierzania. 

Moja ocena 7/10
Jak dla mnie trochę za bardzo na końcu przerysowane. Książkę czyta się dynamicznie, jest to spowodowane krótkimi dość rozdziałami. Natomiast wtrącenia o przeszłości Jean, były dodawane w trakcie akcji i nie kiedy musiałam się dobrze wczytać dwa razy, żeby wiedzieć, że to są wspomnienia, mogło to być jakoś inaczej napisane. Poza tym książkę naprawdę warto przeczytać!!!

Tytuł: Vox
Autor: Christina Dalcher
Wydawca: Wydawnictwo Muza
Stron: 411
Ocena: 7/10

Dziękuję Wydawnictwu Muza za przeczytanie książki jeszcze przed premierą!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz