czwartek, 21 marca 2019

"TRZYNASTY DZIEŃ TYGODNIA" Ryszard Ćwirlej

"- No to żeś nawywijał chłopie, aleś gemelę tu urządził- powiedział głośno Marceli i ruszył dalej. 
W dużym pokoju panował podobny niemiłosierny bałagan. Z tym że o ile przez korytarz przeszła wichura, o tyle śmiało można było powiedzieć, że tu swoje żniwo pozostawiła trąba powietrzna. Przewrócony stół i krzesła, rozpruty materac tapczanu, książki postrącane z półek i dokumenty powyrzucane z szuflad.
- Miras, gdzieżeś jest, kurwa?!- zawołał."

Cześć kochani!

Jeśli znacie twórczość Ryszarda Ćwirleja, to zapewne wiecie, że jest to dość specyficzny pisarz z własnym i oryginalnym stylem. Właśnie za ten styl kocham jego książki. Nie mam pojęcia jak to się autorowi udaje, ale idealnie oddaje klimat w których osadza swoje książki. Nie było mi dane żyć w latach w których toczy się ta historia, ale trochę opowieści się nasłuchałam o latach 80., a po przeczytaniu książki czuję się tak, jakbym urodziła się conajmniej 20 lat wcześniej i przeżyła te ciężkie czasy. 

"Historia ta zaczyna się nocą 13 grudnia 1981 roku. Milicjanci, którzy zostają wysłani na jedno z poznańskich osiedli, by aresztować opozycjonistę z Solidarności, natrafiają w jednym z mieszkań na zwłoki zastrzelonego mężczyzny. Tej samej nocy w innej części miasta dochodzi do podobnego morderstwa. Oba mieszkania są splądrowane. Czy coś łączy oba morderstwa? A może podobieństwa to tylko przypadek?
Porucznik Marcinkowski nie wierzy jednak w takie przypadki. Zaczyna żmudne śledztwo, w którym pomagają mu dwaj inni milicjanci, świeżo upieczony absolwent szkoły oficerskiej w Szczytnie, podporucznik Mirosław Brodziak i oddelegowany z SB chorąży Teofil Olkiewicz."

Jak już wspomniałam książka jest dość nietypowa i oryginalna jak na kryminał, ale jak dla mnie jest to na plus. Co tu się dzieje! Są pogonie, są libacje (alkohol jak zawsze leje się tutaj strumieniami :P).
I jak na kryminał przystało jest zabójstwo, są przesłuchania, natomiast wszystko to trochę schodzi na drugi plan, a dzieje się tu naprawdę dużo wszystkiego. Akcja ciągle pędzi do przodu, nie ma czasu na nudę, ale za to czas jest na humor! Jak zawsze przy książce Ryszarda Ćwirleja śmieję się najmocniej, jest to mój mistrz komizmu sytuacyjnego.
Należy również wspomnieć, że opisy miasta są tak dokładne, że oczami wyobraźni widziałam ten Poznań w tamtych latach. 


"Mieli wejść tylko na jedno piwo i ewentualnie na seteczkę. Ale jak zwykle się nie udało. Po pierwszym browarze był drugi, potem trzeci i tak dalej. W końcu Olkiewicz powiedział, że ma dość piwska, bo już zaczyna lać dalej, niż widzi i przechodzi na czyste paliwo."

Wszystko łącznie z zakończeniem, które wprawiło mnie w niezłe osłupienie, zasługuje na wysoką notę. Książka dostaje ode mnie 9/10
Może tak trochę więcej kryminału bym chciała, a i mnogość bohaterów oraz ich podobne nazwiska powodowały mały mętlik, ale to i tak nie odbierało mi niesamowitej zabawy, którą serwuje autor w kryminale neomilicyjnym. 


POLECAM!!!

Tytuł: Trzynasty dzień tygodnia
Autor: Ryszard Ćwirlej
Wydawca: Muza
Stron: 478
Ocena: 9/10

Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz